piątek, 8 maja 2015

Wariacje o Królu Kruków Paula Delarue, czyli motyw narzeczonego zamienionego w zwierzę


W związku z opisaną przeze mnie baśnią "Król Kruków", jeszcze o niej słów kilka. Baśń ta należy do cyklu opowieści o narzeczonym – bądź małżonku zaklętym w zwierzę. Bruno Bettelheim wyróżnił trzy charakterystyczne elementy tych baśni: partnera w zwierzę przemienia nie wiadomo z jakiego powodu, jakaś czarownica lub czarownik i nikt nie zostaje za to ukarany, z miłości do ojca dziewczyna godzi się na poślubienie bestii i matka nie odgrywa w tych opowieściach żadnej roli. W przypadku Króla Kruków każdy z tych elementów został zachowany.

Psychoanalityk silnie łączy ten typ baśni ze sferą seksualną. Bohater zostaje zamieniony w zwierzę  w momencie, w którym płeć po raz pierwszy stała się dla nim czymś, co trzeba skrywać, czego trzeba unikać i bać się. Dziedzina płci staje się akceptowalna i dostępna jedynie w małżeństwie. Obie strony muszą być jednak na nie gotowe (w Królu Kruków dziewczynka jest zbyt młoda). Co ważne, jeśli dziewczynka ma prawdziwie pokochać swojego męża, musi na niego przenieść swoje wcześniejsze przywiązanie do ojca. Pewnego dnia bohaterka musi więc odkryć, że jej partner to nie budzące wstręt zwierzę,  a człowiek: uroczy i urodziwy.

Jeśli nie jest wystarczająco dojrzała – oczywiście cały czas poruszamy się w sferze symbolicznej – nie zdejmie z ukochanego zaklęcia, czyli nie zobaczy w nim człowieka.  Dlatego nie należy niczego przyspieszać, nie wystarczy jednorazowe „rzucenie światła” na małżonka, trzeba dojrzeć do innego sposobu patrzenia na niego. A niestety to można osiągnąć tylko na drodze cierpienia. Czyli wyruszyć w pełną niebezpieczeństw i trudów podróż.

Najczęściej niecierpliwy bohater lub bohaterka wszystko psują. Małżonek zaklęty w zwierzę, przepada i trzeba go ratować. Może to oznaczać mniej więcej tyle, że trzeba się o utraconego małżonka postarać. Teksty takie uwrażliwiają czytelnika na trudności, które mogą zaistnieć między ludźmi i uświadomić mu, że prawdziwa więź w małżeństwie jest ważniejsza nawet od integralności własnego ciała. Dlatego, gdy w końcu rozpadają się żelazne trzewiczki, bohaterka Króla Kruków rani stopy.








Zobacz recenzję książki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz