Taurus Media 2009 |
Śmierć
od zawsze stoi u boku człowieka, ale w pewnym momencie swojej historii,
ludzkość zaczęła ten fakt ignorować. W efekcie współczesny człowiek
jest pozbawiony doświadczeń i mądrości związanej z kresem istnienia - nie
rozumie go, a co za tym idzie boi się. Z pomocą jak zwykle przychodzi
literatura, która pomaga otworzyć się tej wewnętrznej przestrzeni człowieka,
która odpowiedzialna jest za subtelny proces duchowy związany z: rozstaniem,
śmiercią, żałobą i osamotnieniem. I im wcześniej ten proces zaczyna się
kształtować tym lepiej. Jadwiga Wais przekonuje nas, że „kłamstwa z miłości”
jakie uprawia się względem dzieci na temat śmierci, bardziej potrzebne są tak
naprawdę dorosłym, niż maluchom. Powinniśmy więc pozwolić im zmierzyć się z ich
wyobrażeniem śmierci, a nie zaszczepiać w nich irracjonalny lęk przed tym czego
sami się boimy, a o czym nie chcemy mówić. Zwłaszcza, że lęk przed śmiercią
jest „nowym lękiem”, obcym starożytnym kulturom. Jeśli więc podejmiemy walkę z
takim „nabytkiem” cywilizacyjnym, mamy szanse wygrać.
ŚMIERĆ I ŁUCJA
Komiks Pogrzeby Łucji wpisuje się w nurt
tantopedagogiki zwanej także pedagogiką śmierci. Obecnie
przeżywamy renesans tematyki tanatalnej dla najmłodszych (Oskar i pani Róża – Schmitt; Czy
tata płacze? – Kommedal; najsmutniejsza scena wszechczasów w Królu Lwie; do łask wraca ponadczasowy
Andersen) i chyba nikt już za bardzo nie tai przed dziećmi prawdziwego
zakończenia Małej Syrenki. Umieranie
przestaje być tabu. Życie nie jest łatwe, miłe i przyjemne. Ma także swoją
ciemną stronę i w dużej mierze od nas zależy w jaki sposób przygotujemy do
zderzenia z nią nasze pociechy. Czy zafundujemy im traumatyczny szok – nagle
różowe chmurki znikają i dziecko zderza się z twardą skałą, w ogóle na to nie
przygotowane – czy postawimy na proces „doświadczania” – stopniowe,
przystosowane do możliwości dziecka,
życiowe lekcje, które pozwolą mu na powolne wykształcenie mechanizmów
obronnych. Im szybciej przestaniemy się łudzić, że damy radę uchronić dziecko
przez całym złem tego świata, tym dla niego lepiej. Bo to o dziecko tutaj
chodzi i jego przyszłość, a nie o nasze dobre samopoczucie.
Pogrzeby
Łucji to opis etapów wtajemniczenia we wspólnotę małej
dziewczynki. Spędzając wakacje we francuskim miasteczku, widzi więcej niż
reszta jego mieszkańców. Dla niej nadprzyrodzone miesza się z realnym
i namacalnym, jak rytm dnia, światem. Wakacyjna sielanka u dziadka, zostaje
przerwana, gdy samobójstwo popełnia jeden z jego znajomych. To budzi ciekawość
i dziewczynka zadaje szereg pytań. Ukazuje także, jak trudno dorosłym
wytłumaczyć te zjawisko dziecku. I jak zostaje ono poniekąd zmuszone do
znalezienia swojego własnego klucza uczuć, z tym związanych, co jest konieczne
do jego prawidłowego rozwoju jako jednostki.
Śmierć
została przedstawiona przez Springera jako specyficzna para. Wysoki
Afroamerykanin-szaman i dziewczynka (?) w całunie, która odbiera kolejnym
osobom dusze – origami – i chowa je w tajemniczej skrzynce. Forma w jakiej
widzimy tutaj śmierć jest zastanawiająca. Czy w każdym wieku
widzimy ją inaczej, ponieważ jej kształt/postać dostosowany jest do możliwości
poznawczych osoby, która patrzy? To, że mężczyzna jest nagi niczego nie
zmienia, gdyż dziewczynka nie jest jeszcze na etapie fascynacji płcią (i znów
to samo: to dorośli w nagości widzą coś zdrożnego). Czy Łucja jako jedyna
dostrzega przebłyski innej rzeczywistości, gdyż wciąż jest niewinnym dzieckiem,
nieskażonym racjonalizmem? Pamiętam, jak babcia opowiadała mi, że dzieci do
pewnego wieku widzą „tamten” świat i jego mieszkańców, ich umysły są jeszcze
bowiem otwarte. W tym kontekście, fakty i wizje zawarte w opowieści miałoby
sens.
Nasza
bohaterka docierając do ostatniego etapu swojego wtajemniczenia, uczestniczy w
prawdziwym pogrzebie i staje się mimowolnym świadkiem działania śmierci.
Odpowiedzią śmiertelnej pary na jej rozdzierający ból i smutek jest tylko
cisza. Poprzez bezpośrednie doświadczenie otrzymuje bardzo ważną
lekcję o nieodwracalności zdarzeń. Nie da się błaganiem, prośbą, żalem,
przekupstwem ani szantażem ich cofnąć. Autor w ten prosty sposób pokazuje, że
złe emocje - rozpacz i gniew - są nieuniknione, stanowią część życia. Podoba mi
się to, że potraktował w swoim utworze dziecięcego bohatera bardzo poważnie.
STAROŚĆ I ŚMIERĆ
Wyobrażenie
śmierci przez kilkuletnią dziewczynkę nie jest jednak jedynym tematem
poruszonym w Pogrzebach Łucji. Po mistrzowsku, w bardzo
oszczędnej i skróconej formie, Springer ukazuje nam także relacje
międzyludzkie. Sympatie, antypatie, niechęć, tęsknotę... Odnajdujemy tutaj też
samotność, która popycha do samobójstwa. Mamy także późną, jesienną miłość,
która nie może powstrzymać śmierci. I jest w tym coś okrutnie
niesprawiedliwego, a zarazem uczącego pokory, o której człowiek XXI wieku
zapomniał. Nie bez
powodu główni bohaterowie tego utworu stoją na dwóch krańcach życia – tych
którzy czują jej oddech na karku i tych którzy dopiero dowiadują się o jej
istnieniu. Kontrast ten uwypukla całą melancholię i dramatyzm oczekiwania.
To ja
umieramy, niewiele różni się od tego , jak żyjemy. To, w jaki sposób przeżywamy
własne życie wraz z jego codziennością i odświętnością, z jego katastrofami i
zwycięstwami, wzlotami i upadkami, zawiera w sobie również naszą śmierć i
umieranie. [Jadwiga Wais]
Springer
popłynął pod prąd. W komiksach często widuje się nagie biusty: jędrne,
kształtne ze sterczącymi sutkami. On postanowił pokazać nam coś
zgoła innego. Piersi wiekowe, pomarszczone, obwisłe, sflaczałe. Nadal jednak
spragnione dotyku, bliskości i ciepła. Człowiek w jesieni życia, to nadal
człowiek, a nie wyzuta z emocji skorupa. Wystarczył tylko ten jeden rysunek i
sugestia, aby otwarła się przed nami jeszcze jedna warstwa utworu. W zderzeniu
z nią od razu przypominają się słowa Pinkoli Estes:
Dziewicze tereny naszej
planety kurczą się giną, w miarę jak znika zrozumienie naszej własnej
wewnętrznej, pierwotnej natury. Nietrudno pojąć, dlaczego stare lasy i stare
kobiety nie są uważane za zbyt wielkie bogactwa.
Ani to ładne, nie można
się pochwalić, nosić, jako breloczka do kluczy. Niedekoracyjna kobieta nie jest
produkcyjna - nie urodzi, ma zużyte organy, nawet jej mięso jest łykowate. Przestaje być
użyteczna, zaradna. Staje się marnującą przestrzeń, bezwartościową figurą. Już
nie jest surowcem...
Niech przemyśli powyższe słowa każdy, kto z
niesmakiem odwrócił wzrok, od tego kadru w komiksie.
OBSERWUJCIE BIEDRONKĘ
Wartości edukacyjne
|
Nauka
przeżywania straty, akceptacja mrocznej strony życia, lekcja o starości;
funkcja terapeutyczna; uświadamia dorosłym konieczność rozmów z dziećmi.
|
6/6
|
Koszmarkowatość
|
Uświadomienie
sobie nieuchronności i nieodwracalności
śmierci jest traumatyczne w każdym wieku.
|
6/6
|
Estetyka
|
Wyrazista
kreska, mocna jak fundamentalne poruszane przez autora kwestie i
nieskomplikowane obrazy, pozwalające wniknąć w świat niewidzialny dla oka –
pomimo konkretyzacji.
|
4/6
|
Pomysłowość
|
Podobnych
historii powstaje w ostatnim czasie coraz więcej, ta wyróżnia się na tle
innych pewną fragmentarycznością.
|
2/6
|
Inne walory
|
Cenna
pozycja do rozmów na tematy tanatalne.
|
3/6
|
Dostosowanie do wieku
|
Dla tych
którzy stoją przed wyzwaniem podjęcia rozmowy z dzieckiem, młodszym
rodzeństwem.
|
15-100 lat
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz