Trudną rolą rodzica jest nauczyć dziecko mądrze się bać. Pozornie brzmi to absurdalnie: bo po co dziecko ma umieć się bać? Jednak, gdy się nad tym zastanowić, okazuje się mieć to głębszy sens. Lęk to przecież naturalna część życia, ignorując go nie sprawimy, że całkowicie zniknie. Ucząc się tego, jak reaguje nasze ciało w sytuacji lękowej, uwrażliwiamy się na nie i możemy próbować nad nim zapanować. Żyjemy w trudnych czasach, dobrze więc wiedzieć, jakie emocje kontrolować, które pozostawić własnemu biegowi, wyczuć moment, w którym należy zamieniać obawy w fantazję i po prostu je przeżyć. Na szczęście rodzicom z pomocą przychodzą bajki, dzięki którym proces oswajania lęku odbywa się niezauważalnie.
Historia jest króciutka i zabawna. Najwięcej dowiadujemy się z kolejnych ilustracji Howarda McWilliama, od których trudno - nawet dorosłemu - oderwać wzrok.Utrzymane są w dość mrocznej atmosferze (łóżko, noc i ciemny pokój, to dla każdego dziecka elementy grozy), jednak by nie przerażać i nie wzbudzać niepokoju w małych czytelnikach, skontrastowano ją z jaskrawo-kolorowymi elementami i „karykaturalnymi” potworami. Dodatkowo książka „uzbrojona” jest w kredowy papier, jej kartki są szyte, a oprawa twarda – wiele więc wytrzyma. Zdecydowanie więc zasłużyła na wszystkie nagrody, które otrzymała (listę można przejrzeć TUTAJ).
Potrzebuję
mojego potwora przeznaczona jest dla czytelników 4+, ale to rodzice muszą
ocenić, czy lektura złagodzi lęki ich pociechy czy może przerazi jeszcze
bardziej.Pamiętajcie: każde dziecko ma inną wrażliwość i trzeba to
uszanować. Lektura może być też ciekawym zalążkiem innych zabaw, może skłoni
malucha, by namalował swoją własną poczwarę – swojego potworzastego przyjaciela
(nie da się ukryć, że ta książka jest również o - specyficznej, bo
specyficznej, ale mimo wszystko - przyjaźni)? Pamiętajmy, że jeśli nada się
lękom konkretny kształt, to wtedy można łatwiej je pokonać i oswoić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz