czwartek, 14 maja 2015

Potwory i dzieci potrzebują się nawzajem - "Potrzebuję mojego potwora" A. Noll

Trudną rolą rodzica jest nauczyć dziecko mądrze się bać. Pozornie brzmi to absurdalnie: bo po co dziecko ma umieć się bać? Jednak, gdy się nad tym zastanowić, okazuje się mieć to głębszy sens. Lęk to przecież naturalna część życia, ignorując go nie sprawimy, że całkowicie zniknie. Ucząc się tego, jak reaguje nasze ciało w sytuacji lękowej, uwrażliwiamy się na nie i możemy próbować nad nim zapanować. Żyjemy w trudnych czasach, dobrze więc wiedzieć, jakie emocje kontrolować, które pozostawić własnemu biegowi, wyczuć moment, w którym należy zamieniać obawy w fantazję i po prostu je przeżyć. Na szczęście rodzicom z pomocą przychodzą bajki, dzięki którym proces oswajania lęku odbywa się niezauważalnie.


A teraz drogi dorosły czytelniku zamknij oczy i cofnij się w czasie. Przypomnij sobie siebie, leżącego w łóżku, w ciemnym pokoju, szczelnie zakutanego w kołdrę... Pamiętasz dlaczego się pod nią schowałeś? Widać po minie, że tak. I teraz najtrudniejsze pytanie: jak wyglądał Twój potwór spod łóżka? Miał ostre kły, szpony, pokrywała go łuska, atakował używając lepkich macek.....? Nie znam nikogo, kto nie owijał dokładnie stóp kołdrą, by COŚ ich nie dopadło? Bo stopy – wiadomo – to bardzo newralgiczne punkty. Każdy z Nas doskonale powinien więc rozumieć lęki, jakie targają najmłodszymi, gdy boją się postawić stopę na podłodze w środku nocy. Nie wolno bagatelizować sprawy i zbywać malucha. Więc, jak sobie z tym poradzić? Najlepiej żartem, uświadamiając dziecku, że bez wyjątkowego stwora pod łóżkiem nie da się żyć, że każdy jakiegoś ma swojego niepowtarzalnego i najlepszego na świecie. 

Przekonał się o tym pewien sympatyczny chłopiec, który kładąc się spać, odkrył, że jego podłóżkowy potwór Gab, wybrał się na tygodniową wyprawę na ryby!!Na szczęście był na tyle miły, by zostawić stosowną informację. Ignaś nie czuje się z tym faktem dobrze, czegoś mu brakuje: jak ma zasnąć, bez dreszczu na plecach, bez odgłosów ciamkania? Tak się przecież nie da!! Chłopiec jest najzwyczajniej w świecie niepocieszony. Z pomocą Ignasiowi próbują przyjść inne potwory, które chętnie zajmą miejsce Gaba. Ignaś ma pełen wachlarz możliwości, jednak każdemu stworowi czegoś brakuje, żaden nie jest JEGO POTWOREM. JEGO POTWÓR jest przecież niezastąpiony! Co nasz bohater pocznie bez ulubionego pochrapywania, świstania i sączącego się na podłogę ślinotoku? Musicie dowiedzieć się sami.
 

Z książeczki wypływa bardzo ważna nauka: każdy się czegoś boi i jest to zupełnie naturalne oraz, że tak jak różnimy się między sobą, tak różnią się i nasze lęki – jedni boją się pazurów, inni kłów. Co ważniejsze, autorka strach przekuła w tęsknotę, a lęk w śmiech. Lektura stanowi więc idealną, świeżą terapię na dziecięce, nocne strachy - podobnie jak Potwory i Spółka Disneya. Kreatury i tutaj są bardziej zabawne niż groźne, zresztą sprawiają wrażenie, że paradoksalnie, to one bardziej boją się Ignasia niż on ich... To chłopiec decyduje o tym, który potwór z nim zostanie. On ma siłę sprawczą. I on niczym na castingu odrzuca kolejnych kandydatów.

Historia jest króciutka i zabawna. Najwięcej dowiadujemy się z kolejnych ilustracji Howarda McWilliama, od których trudno - nawet dorosłemu - oderwać wzrok.Utrzymane są w dość mrocznej atmosferze (łóżko, noc i ciemny pokój, to dla każdego dziecka elementy grozy), jednak by nie przerażać i nie wzbudzać niepokoju w małych czytelnikach, skontrastowano ją z jaskrawo-kolorowymi elementami i „karykaturalnymi” potworami. Dodatkowo książka „uzbrojona” jest w kredowy papier, jej kartki są szyte, a oprawa twarda – wiele więc wytrzyma. Zdecydowanie więc zasłużyła na wszystkie nagrody, które otrzymała (listę można przejrzeć TUTAJ).

Potrzebuję mojego potwora przeznaczona jest dla czytelników 4+, ale to rodzice muszą ocenić, czy lektura złagodzi lęki ich pociechy czy może przerazi jeszcze bardziej.Pamiętajcie: każde dziecko ma inną wrażliwość i trzeba to uszanować. Lektura może być też ciekawym zalążkiem innych zabaw, może skłoni malucha, by namalował swoją własną poczwarę – swojego potworzastego przyjaciela (nie da się ukryć, że ta książka jest również o - specyficznej, bo specyficznej, ale mimo wszystko - przyjaźni)? Pamiętajmy, że jeśli nada się lękom konkretny kształt, to wtedy można łatwiej je pokonać  i oswoić.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz