MAG 2004 |
Kiedyś nie było dla nas
większej różnicy czy mamy do czynienia z jawą, czy snem. Kiedyś rozbudzona
wyobraźnia wyznaczała ścieżki myślom, które rozumiała tylko ulubiona
zabawka. Neil Gaiman wypełnił je tajemnicą i
strachem, zagęszczając ich aurę od słowa do słowa. Podczas lektury
oniryczny świat porywa naszą fantazję i…
Historia zaczyna się
niewinnie. Mama robi domowy dżem, ojciec gra na tubie, brat ma swój świat i gry
video, a główna bohaterka przykładnie pamięta o tym, by umyć zęby przed snem. Ot, zwykła
rodzina. Stary dom, w którym mieszkają jej członkowie, to symfonia
niezidentyfikowanych dźwięków, które nocą stają się wręcz namacalne. Lucy jest
pewna, że dźwięki dochodzące ze ścian to efekt działalności Wilków. Jej mama
uważa, że to myszy, ojciec że szczury, a brat że nietoperze. Nikt jej nie
wierzy (poza pluszową świnką, która mówi - bo jakby mogło być inaczej?).
Domownicy, mimo iż nie wierzą dziewczynce, jak mantrę powtarzają, że jeśli to
naprawdę wilki, to gdy zdecydują się wyjść ze ścian, to już będzie koniec.
Podświadomie czują zagrożenie, ale je ignorują je - wypierają podszepty
intuicji. Wilki oczywiście postanawiają zaznaczyć swoją obecność i wychodzą ze
ścian. Koniec jednak nie następuje. Rodzina owszem wyprowadza się: woli bowiem
zamieszkać w domu bez ścian, balonie, chmurze, na biegunie lub Saharze - byle
tylko z dala od niebezpiecznych stworów. Poza tym nic strasznego się jednak nie
dzieje ( o ile utrata domu na rzecz drapieżników, to nic strasznego). Nikt nic
nie robi, do czasu gdy Lucy nie bierze spaw w swoje ręce. Dzięki jej
determinacji odzyskują dom. Dziewczynka – dziecko odnosi tutaj zwycięstwo. A to
nie pozostaje bez znaczenia. Utwór ten nabiera dzięki temu charakteru
baśni inicjacyjnej, odgrywającej kluczową rolę w procesie indywidualizacji
dziecka*.
Czy to się komuś podoba
czy nie bajki mają morały. Ma go nawet taka, którą określa się mianem horroru i
nie poleca się dzieciom – nie rozumiem przewrażliwionych rodziców. Dzieci nie hoduje
się pod kloszami pełnymi różowych, puchatych chmurek. Nie będę się tutaj jednak
zagłębiać w zagadnienia psychologii rozwoju. Najważniejsze, że mistrz Gaiman
wie, co robi. Przecież każdy maluch ma jakiegoś stracha w szafie, albo potwora
pod łóżkiem. A jak wiemy, strachy i stwory sycą się przerażeniem, lubią lęk
(najlepiej wytłumaczono to w bajce "Potwory i Spółka"). Rodzice muszą
dokonać wyboru: lepiej udawać, że potworów tam nie ma (ale dziecko wie, że są),
nabijać rachunki za prąd zapalonymi lampkami, czy pokazać, że nawet, gdy
Bogeyman już zapanuje nad naszym mieszkaniem, to można się go łatwo pozbyć?
Wystarczy przecież tylko go PRZEGONIĆ!! Zwłaszcza, że to co nas tak bardzo
przeraża okazuje się, jak w przypadku wilków, oglądać telewizję, jeść popcorn i
truskawkowy dżem, spać w skarpetkach i niesfornie zjeżdżać po
poręczach…Uwolnione lęki i koszmary przestają spełniać swoją
funkcję. Wyobrażenia okazują się być straszniejsze od rzeczywistości.
A rzeczywistości można stawić czoła. Namacalne, zwykłe wilki przestają być
groźne.
Podobała mi się prostota
rysunków w „Oddzie i Lowodych Olbrzymach”,
ale ilustracje „Wilków w ścianach” urzekły mnie nie tylko
prostotą, ale dodatkowo swoim mrokiem i niepokojem. Są wprost nie do
opisania. Dave McKean, który współpracował już z Gaimanem, dał z siebie, to co
najlepsze. Zmysły czytelnika pobudzają również narastające lękiem dźwięki,
odzwierciedlone kształtem i wielkością słów. Klimat tajemnicy i strachu jest
bliższy konwencji horroru niż typowej bajeczki. Fabuła tego bajko-komiksu
skierowana jest, mimo to, do młodszego czytelnika. Jeśli bowiem w dzieciństwie
nauczymy się, że należy walczyć o siebie i o to, co dla nas ważne, to i w
dorosłym życiu nie będziemy się bali sięgać po swoje cele.
A więc co wam drapie w ścianach?? Stawicie temu
czoła?
* Jak twierdził Bruno Bettelheim, baśnie pozwalają dzieciom nadać kształt ich lękom i, co ważniejsze, pokazują, że tego potwora można pokonać. Tak stało się i w tym przypadku. Potwory przyjęły konkretną postać, a tej postaci można było się już pozbyć. Nie narzucajmy więc dzieciom naszej jednostronnej formy myślenia i pozwólmy im czytać baśnie.
Wartości edukacyjne
|
Książka
pokazuje, że nie ma takiej zmory na którą nie znajdzie się sposobu, nie wolno
nigdy rezygnować.
|
4/6
|
Koszmarkowatość
|
Wilki są
naprawdę paskudne. Na dodatek dzieci zostają pozbawione dachu nad głową,
tracą poczucie bezpieczeństwa, a rodzice nie mogą nic na to poradzić. Fabuła
mocno oddziałuje na psychikę. Bywa mrocznie i bardzo cicho…
|
5/6
|
Estetyka
|
Każdy
rysunek jest nasączony niepokojem; stonowane barwy i oszczędność formy
mieszają się z krzykiem zawartego w nich emocjonalnego ładunku.
|
6/6
|
Pomysłowość
|
Potwory
wychodzą ze ścian domu, który stanowi azyl – to nie nowy pomysł, ale Gaiman
ubrał go jednak w dość oryginalny kostium.
|
4/6
|
Dostosowanie do wieku
|
Tekst
dopasowany do samodzielnego czytania. Można pokazać ją już najmłodszym
dzieciom.
|
6-7
8-9
|
Tekst ukazał się w ramach coniedzielnego cyklu "Małe potworki" na Okiem na Horror
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz