środa, 26 sierpnia 2015

Czytajcie i drżyjcie z przerażenia! – „Wielka Księga Strachu”



Media Rodzina 2008
Jak sądzicie, czy makabryczne zbrodnie o jakich pisze Poe lub potwory i deliryczne wizje Lovecrafta to odpowiednia proza dla najmłodszych? Jak najbardziej. Ja przeciwwskazań nie widzę, tym bardziej, że „Wielka Księga Strachu” jest tego doskonałym przykładem. W końcu jeśli wprowadzać młody umysł w strefę grozy, to najlepiej sięgać po klasyków gatunku. 

„Wielka Księga Strachu”  jest rodzajem zabawy, do której młody czytelnik zostaje zaproszony przez samego Edgara Allana Poe. Zawarte w księdze opowieści nie mają tylko za zadanie straszyć, ale również pomagają radzić sobie ze strachem. Wiadomo bowiem, że najbardziej boimy się tego, co nieznane. Historie zostały podzielone więc na cztery bloki tematyczne: śmierć, choroba i szaleństwo, potęga umysłu oraz zło. Bardzo fajne jest również wyjście, że opowiadań nie trzeba czytać po kolei. W spisie treści zamieszczono krótkie opisy o czym jest dana historia i mały czytelnik może sam zadecydować czy dana historia go zaciekawi, czy nie. 

środa, 19 sierpnia 2015

Świat bez zwierząt /Nagle w głębi lasu - Amos Oz/

Amos Oz to jeden z najwybitniejszych izraelskich pisarzy. Nie bez powodu: ja jestem zachwycona wielowymiarowością i metaforycznością jego opowieści. Nagle w głębi lasu, to baśń skierowana nie tylko do młodszego czytelnika lecz do czytelnika w każdym wieku – takiego, który chce słuchać, ma otwarte umysł i serce. Autor bowiem udowadnia swoim tekstem, że rzeczywistością jest nie tylko to, co widzi oko, słyszy ucho i czego można dotknąć ręką, ale także to, co pozostaje ukryte przed okiem i dotykiem, a ujawnia się czasami, tylko na chwilę, temu, kto umie uważnie słuchać uszami ducha i dotykać palcami myśli.

Strach przed nocą, strach przed lasem, strach przed przeszłością, strach przez prawdą – strach, to uczucie które stale towarzyszy mieszkańcom wioski. Wiele lat temu doszło tutaj bowiem do dziwnego zdarzenia: pewnej nocy wszystkie zwierzęta zniknęły. Wiadomo tylko tyle, że winny temu jest demon Nehi. Dorośli jednak od czasu do czasu, cicho przyznają, że to poniekąd także ich wina. Zaraz jednak zmieniają zdanie i uparcie twierdzą, że zwierząt nigdy w wiosce nie było. W ogóle nie istnieją! To wymysły nauczycielki, która nie ma męża, bo nikt jej nie chciał i się jej od tego poprzewracało w głowie! Drwiną i szyderstwem zagłuszają prawdę. Mati i Maja są inni, czują jednak, że coś tu jest nie tak, że rodzice nie mówią im wszystkiego. Utwierdza ich w tym pewne odkrycie, którego dokonują na jednym ze spacerów. Postanawiają wyruszyć więc do lasu i zbadać sprawę, nie chcą dłużej żyć w kłamstwie i w lęku.

środa, 12 sierpnia 2015

Granica między dobrem, a złem - "Mira i potwory" #5 S. Ljungqvist

Wydawnictwo REA 2009

Dzięki niebezpiecznej akcji odbicia Przywódcy Potworów z Urzędu, Mirze udaje się nie tylko zyskać dla wuja uniewinnienie, ale również wchodzi w posiadanie wszystkich niezbędnych składników lekarstwa, które ma uleczyć złamane serce jej mamy. Zaczyna wierzyć, że los jej sprzyja, a to co złe, powoli zmierza ku dobremu końcowi. Nic bardziej mylnego. Przywódca Potworów rozpoznał Mirę i ma zamiar zemścić się na niej. Najpierw jednak postanawia jej pomóc, w końcu uratowała mu życie – sporządza dla niej lekarstwo. Czy Duval naprawdę zrobił coś dobrego, a może to podstęp? Czy byłby zdolny do takiego okrucieństwa? Mira nie ma jednak czasu się nad tym zastanawiać, musi zdążyć na czas podać lekarstwo matce (zaryzykować) i tu zaczynają się problemy. W drogę wchodzi jej Tempelman, który po swojej ostatniej porażce przeszedł przemianę nie tylko zewnętrzną (w skutek wypadku) ale i wewnętrzną. Porządek i zasady, jakimi się kierował, przestały mieć dla niego znaczenie. Podobnie jak Duval, o wszelkie niepowodzenia obwinia Mirę. Uważa, że to przez nią utracił zdolność odróżniania dobra od zła, dlatego postanawia uniemożliwić jej uratowanie mamy...

środa, 5 sierpnia 2015

Przepraszam, czy tu starszy? - Marcin Przewoźniak

Czy ludzie mogą mieszkać pod jednym dachem z duchami i nie zwariować? Odpowiedź na takie trudne pytanie daje nam chociażby historia przyjaznego duszka Kacperka. Początki na pewno są ciężkie, ale przy odrobinie dobrej woli można przyzwyczaić się do nawyków i sposobu bycia współlokatorów. Tych żywych i nieznośnie namacalnych, jak i tych trochę bardziej „magicznych”...

Historia opowiedziana przez Marcina Przewoźniaka opiera się na znanym motywie. Rodzina Poświatowskich wprowadza się do starego, pozornie niezamieszkałego dworku. Pozornie, ponieważ od 212 lat rezyduje tam rodzina Zaświatowskich (z czego tylko 12 lat za życia). Lokatorzy ci nie zamierzają ustąpić miejsca żadnym ludziom. Zwłaszcza, że Ci zachowują się karygodnie i ich przytulne gniazdko zamieniają w naszpikowany technologią bunkier. Początkowo próby wystraszenia natrętów spełzają na niczym, w końcu jednak Zaświatowscy wspólnymi siłami zaczynają odnosić pewne sukcesy i zachodzą nowym mieszkańcom za skórę. Gdy wydaje się, że duchom w końcu udało się znaleźć sposób na wypędzenie ciepłokrwistych, okazuje się, że ci nie mają wcale zamiaru się poddać i nie pozostają zjawom dłużni. Tocząca się zajadła wojna mogłaby trwać latami, gdyby na horyzoncie nie pojawił się wspólny wróg. A co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? Wiadomo: zasiąść do wspólnej kolacji i omówić taktykę.