Gdy pod koniec pierwszego tomu podły Scale rzucił
się do gardła Natowi, myśleliśmy, że będzie po nim. Na szczęście przeprowadzona
w porę medyczna (?) interwencja uratowała chłopcu życie. Wykonany zabieg –
przetoczenie krwi Woody’ego – okazał się jednak mieć pewne skutki „uboczne”. Nie
wiedzieć kiedy Nat stał się bowiem mieszańcem: nie dość, że ugryzł go wilkołak
– a wiemy do czego to prowadzi - to w jego żyły dodatkowo wpompowano krew
wilkena. Mieszanka iście wybuchowa. I zarazem jedyna w swoim rodzaju.
Po zamieszaniu w Wilczełykowym Chutorze (tom I) rząd
musiał zatuszować kilka paskudnych spraw. Oprócz tego wrogo nastawione w
stosunku do ludzi istoty zaczęły być bardzo aktywne. Agenci należący do
powołanej specjalnie do ich zwalczania jednostki -Nocnej Zmiany - mieli więc pełne
ręce roboty. Mimo tego całego zamieszania ich nowy szef, Quentin Corne, nie
spuścił z oka poczynań rodziny Carverów. Natowi wraz z mamą nie udało się więc
niepostrzeżenie wymknąć do Europy, gdzie w Cyrku Półmroku czekali już na nich
Woody i tata chłopca. Do trupy wraz z naszymi bohaterami dołącza więc również
tajna agentka Fish. I całe szczęście, bo za naszymi bohaterami do Francji przybyły
także poważne kłopoty. Tym razem czyha na nich „złe oko” Scala, który zawarł
pakt ze złymi mocami i posłuszne swojej okrutnej Królowej, nie znające litości
wampiry. Mówiąc krótko: będzie się działo.
Porównywanie przygód Nata do przygód Harrego
Pottera niestety nie sprawi, że nagle staną się one równie intrygujące. To, że
historia spisana przez Di Toft nie jest takim strzałem w dziesiątkę, jak
twórczość Rowling, nie oznacza jednak, że jest ona pozbawiona uroku. Mamy tutaj
Cyrk Iluzji i Półmroku, przerażające opowieści przy ognisku, oko Scale’a
(skojarzenie z Okiem Saurona nieuniknione) kilka bitew z wampirami - na
szczęście okaże się, że w walce z nimi cebula wcale nie jest gorsza od czosnku
– oraz wspaniałe wilkeny. Może dlatego, że akcja drugiego tomu rozgrywa się
głównie – naprawdę mroźną - zimą, to wydała mi się zdecydowanie mroczniejsza od
pierwszej. Tego stanu rzeczy nie zmieniła nawet obecność barwnego cyrku i nadprzyrodzonych
członków trupy.
Fabuła toczy się przewidywalnym torem i tym razem
bowiem autorka postawiła na wartości takie jak przyjaźń i lojalność. Pokazała
również, że każdy może pobłądzić, jeśli jednak chce być dobry nic nie stanie mu
na przeszkodzie by takim być (w drugą
stronę to – niestety - również działa). Mimo, że nie uniknęła kilku dłużyzn, i
słabszych fragmentów, to ogólnie akcja jej opowieści jest wartka. Jej atutem
jest także spora liczba bohaterów, dzięki którym tekst tętni życiem. Niezbyt
rozbudowane i dowcipne dialogi są lekkie w odbiorze. Co prawda w plastyczne
opisy wkradła się schematyczność, ale ona może znużyć tylko starszego
czytelnika, młodszy nie zwróci na nią uwagi. I to jest chyba największy problem
cyklu o przygodach Woody’ego i Nata: opowieść jest zbyt obszerna dla młodszego
czytelnika i zbyt infantylna dla starszego. Podobnie główni bohaterowie, dla
współczesnych „podlotków” jak na swój
wiek są bardzo dziecinni, co zapewne utrudnia utożsamianie się z nimi. Wydaje
mi się, że głównie niefortunny wybór grupy docelowej sprawił, że książka
przeszła bez większego echa i niewielu z czytelników po lekturze pierwszego,
sięgnęło także po drugi tom.
Problemem serii może być również coś innego.
Autorka w osobliwy sposób odziera rzeczywistość z iluzji, zarazem mieszając
świat fantastyczny z rzeczywistym. W pierwszym tomie najbardziej przeraził mnie
fragment, w którym dziecko strzela bez powodu z broni palnej do bezbronnego – w
swoim mniemaniu - psa. Brak empatii i bezsensowne okrucieństwo nastoletniego
chłopca dają sporo do myślenia. W drugiej części mały odbiorca będzie musiał
stawić czoła czemuś innemu, czemuś co także w dorosłym budzi mieszane uczucia i
co woli on wyprzeć ze świadomości. Mięso nie rośnie na drzewie, a drapieżniki
polują i zjadają swoje ofiary. Di Toft opisała to nad wyraz wyraziście,
unikając jednak okrutnych szczegółów. To zupełnie naturalne, że aby zaspokoić
głód wilkołaki zabijają w zoo bezbronne świnki morskie, króliki itd. Toczą
także bój z dzikiem, który rozpaczliwie walczy o życie - i tę bitwę przegrywa. Dla wrażliwszych rodziców
taki przekaz może okazać się zbyt mocny.
Niestety wielu dorosłych nie jest gotowych na taką prawdę. Wydaje mi się
jednak, że w tej sytuacji to Sumińska ma rację: najmłodsi powinni wiedzieć i
poznawać (oczywiście w najbardziej delikatny sposób). Skoro dzieci są naszą
przyszłością, to lepiej by przyszłość ta była świadoma. To właśnie odwracanie
wzroku, brak zainteresowania i udawanie, że mięso pojawia się na sklepowych
półkach znikąd powoduje, że zwierzęta często nadal nie są traktowane w
humanitarny sposób.
Ci którzy lubią historie o wilkołakach,
wampirach, kryp-tydach, fanunach oraz palczakach i ci którym spodobała się
pierwsza część, nie zawiodą się Wilkenem.
Cyrkiem Półmroku. Podobny jest tutaj styl i sposób prowadzenia fabuły. Warto
podkreślić także, że druga część, podobnie jak pierwsza część, zachwyca
świetną, trójwymiarową okładką, która nie pozwala przejść obok książki
obojętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz