czwartek, 11 sierpnia 2016

Nie z nami te numery Gruber! - "Wilken: Bracia krwi"


Nat wymarzył sobie szczeniaczka. A od czego są dziadkowie, jeśli nie od rozpieszczania wnuków i spełniania ich zachcianek? Mick, dosyć ekscentryczny, wiekowy hippis, postawił więc sobie za punkt honoru, że spełni pragnienie chłopca. Niestety oglądany przez nich pies - którego, nie ukrywajmy, dotychczasowy właściciel w podejrzany sposób próbuje się pozbyć - nie jest ani młodziutki, ani ładny, ani słodki. To białe, wyleniałe, cuchnące i nieproporcjonalne psisko, któremu daleko do puchatej kuleczki. Przypominający bardziej białego wilka niż psa stwór ma jednak coś bardzo szczególnego w spojrzeniu, coś co powoduje, że Nat nie ma wątpliwości, że właśnie jego chce zabrać do domu. I chociaż reszta rodziny nie podziela pewności chłopca, Woody trafia pod dach  Carverów.
 

Tak naprawdę, pies miał wynagrodzić trochę Natowi przykrości, których doznał całkiem sporo w ostatnim czasie. Jego ojciec – Evan – wynalazca ustrojstw niepotrzebnych, a nawet niebezpiecznych - czmychnął do Francji, gdy okazało się, że zaciągnął długi u nieodpowiednich osób. Chcąc pozostać w jednym kawałku postanowił ukryć się (i nieco zarobić) w Cyrku Iluzji Półmroku, prowadzonym przez jego ojca Johna. Póki problemy Evana trochę nie przycichną, jego żona Judy (zajadła ekolożka) wraz z snem przeprowadza się do rodziców do Temple Gurney. W nowym miejscu ma być spokojnie, zacisznie i sielsko. Szybciutko jednak okazuje się, że wbrew pozorom nie jest to wcale taka zwyczajna i bezpieczna okolica. Na dokładkę zamieszkują ją tajemnicze istoty. A Woody jest oczywiście jedną z nich.
 
Między wilko-pso-chłopcem i Natem nawiązuje się głęboka przyjaźń. A wiadomo przyjaciół nie pozostawia się w biedzie. Gdy okazuje się, że na „małego” wilkena (bo takowym stworzeniem jest nasz biały wilk) polują niebezpieczni i bezlitośni bandyci, Nat dzielnie stawia czoła niebezpieczeństwom. A jest z czym walczyć: w pobliskim lesie znajduje się tajne laboratorium rządowe, w którym doktor Gabriel Gruber próbuje stworzyć niepokonanych żołnierzy. To stamtąd pewna dobra dusza w porę, bo gdy był jeszcze bardzo malutki, wykradła Woody’ego. Jego pobratymcy niestety nie mieli tyle szczęścia, nikt ich nie uratował. Nasz dzielny wilken nie wie nawet, czy w wyniku szalonych eksperymentów Grubera nie pozostał ostatnim ze swojego gatunku… Podły naukowiec nie działa oczywiście sam, na usługach ma okrutne wilkołaki, które tropią naszych bohaterów bez wytchnienia. Gdy w końcu obaj wpadają w jego paskudne łapska wydaje się, że nic ich nie może już uratować. Nat i Woody rozdzieleni i zamknięci w swoich celach tracą nadzieję. Nie potrzebnie jednak: kawaleria (i to jaka!) pędzi już z odsieczą!
 
Codzienna, zwyczajna rzeczywistość przeplata się tutaj z magią. W powieści Di Toft oba światy istnieją obok siebie i nawzajem przenikają. Nic więc dziwnego, że obok pary ekscentrycznych dziadków, żołnierzy nie do końca w stanie spoczynku i jarmarków odnajdujemy tutaj także nawiedzony las, czarownice, podróże w czasie, telepatię i wilkołaki. Mimo dużego nagromadzenia, większość z tych elementów została jednak w tekście ledwie zarysowana – mam nadzieję, że zostaną bardziej wyeksponowane w kolejnych dwóch tomach. Postacie wykreowane przez Di Toft są wyraziste i nie trzeba się specjalnie głowić nad tym, kto jest dobry a kto zły. Nawet Ci źli (ale tak nie do końca), którzy przechodzą na dobrą stronę, od początku wydają się czytelnikowi sympatyczniejsi od tych całkowicie złych. Dlatego od Scale’a odrzuca nas już od pierwszego spotkania, ale Braciom Spaghetti chętnie dajemy drugą szansę.
 
Oprócz jasnego przesłania o tym, że dobro zawsze zwycięża (nawet jeśli ktoś ma go w sobie niewiele) w książce odnajdujemy także inne wartości. Relacje Nata i Woody’ego oparte są na lojalności, obaj również nie cofną się przed niczym, gdy w grę wchodzi dobro kumpla.  Ich przykład pokazuje, że przyjaciół nie szuka się na siłę - gdy ktoś ma nas polubić, to takimi jakimi jesteśmy. Trzeba przyznać, że Nat do tej pory nie miał zbyt wielkiego „powodzenia”. Jest nieco wycofanym chłopcem, który woli spędzić czas z książką niż w towarzystwie kolegów, a to nie przysparza mu popularności. Stał się więc łatwym celem dla kilku miejscowych łobuzów. Oczywiście Woody staje w obronie Nata i – niestety - jeszcze bardziej pogarsza jego sytuację: zamiast odstraszyć prześladowców, zachęca ich bowiem do większych podłości. Na szczęście, zgodnie z bajkową logiką, i oni nie pozostaną długo bezkarni.
 
Opowieść o wilkenie wypełnia  głównie wartka akcja – bohaterowie muszą podejmować decyzje jeszcze zanim zdążą cokolwiek pomyśleć. Niestety autorce nie udało się utrzymać tempa – środek powieści wyraźnie zwalnia, odsłaniając wszystkie  mankamenty niedoszlifowanego jeszcze warsztatu. Dziwią mnie więc śmiałe porównania opowieści autorstwa Di Toft do Harrego Pottera, który jest przecież baśnią wielowymiarową i wielopoziomową. Wilken zdecydowanie nie ma takich ambicji. To lekka, rozrywkowa lektura zbudowana z kilku sprawdzonych i wyświechtanych schematów, w której nie doszukamy się jakiejś większej głębi. Nie odnajdziemy tutaj również grozy charakterystycznej dla twórczości Rowling czy mistrza Gaimana. Owszem pojawia się kilka makabrycznych opisów, ale szybciutko są one złagodzone dowcipem. To żart bowiem nie groza jest głównym budulcem tekstu.
 
Jeżeli chodzi o okładkę, to Wydawnictwo Bukowy Las strzeliło w dziesiątkę. Intrygujący, trójwymiarowy obrazek przedstawiający przekształcającego się wilkena bardzo skutecznie przykuwa wzrok. Trudno się oprzeć.
 
 
Wartości edukacyjne
Przede wszystkim: dobro zawsze zwycięża. Poza tym o przyjaźni, lojalności i odwadze.
3/6
Koszmarkowatość
Kilka makabrycznych opisów poczynań doktora Grubera i zawartości jego słojów. Mnie najbardziej zmroziła krew w żyłach scena w której jeden z prześladowców Nata strzela do Woody’ego. Dziecko z bronią wymierzoną w bezbronne zwierzę to przerażająca wizja.
2/6
Estetyka
Trójwymiarowy obrazek na okładce rekompensuje brak ilustracji. Spora czcionka ułatwia czytanie młodszym.
4/6
Pomysłowość



Wilken, czyli taki odwrotny wilkołak to dosyć oryginalny pomysł. Nie zmienia to jednak faktu, że wilkołaki się ostatnio nieco „przejadły”.
 
4/6
Inne walory
Mnóstwo żartów sytuacyjnych, dowcipne dialogi.
4/6
Przystosowanie do wieku
Książka jest zbyt długa (i nie ma w niej ilustracji) dla młodszych dzieci. Wydaje się być również nico zbyt infantylna dla 12-13latków dla których jest przeznaczona. Główni bohaterowie mają po 13 lat, ale zachowują się jakby mieli po  10. 
Od 10 do 12
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz