środa, 10 lutego 2016

Hoolywoodzki uśmiech szkieletorka – „Ignatek szuka przyjaciela”

Jak to jest spotkać szczerbatego szkieletorka, który zgrzyta kosteczkami pośród mroku? Pozornie nie zapowiada to niczego dobrego, a jednak można się zdziwić. Nieoczekiwanie może to być bowiem początek pięknej przygody.

Ignatek (I–Gnatek) bo o nim mowa, jest małym sympatycznym kościotrupkiem. I jak każdy mały kościotupek bardzo lubi się bawić. Niestety nie bardzo ma z kim. Możecie sobie tylko wyobrazić, jak trudno jest mu znaleźć towarzysza zabaw, a sprawy jak na złość dodatkowo komplikuje brak zęba! Ignatek zamartwia się tym, że ostatnio jednego zgubił i przez to wygląda okropnie. A to na pewno nie pomoże mu znaleźć przyjaciela…

niedziela, 31 stycznia 2016

Szponiarz widzi, Szponiarz wie - "Szponiarz"

Podczas lektury Szponiarza przypomniało mi się, że pośród podwórkowych opowiastek mojego dzieciństwa, bardzo popularna była taka o ŻÓŁTYCH OCZACH. Niestety nie pamiętam, co takiego robiły i skąd się wzięły, ale wystarczyło o nich wspomnieć, by napędzić komuś pietra. Zwłaszcza, gdy robiło się to po zmroku lub w piwnicach, do których – chociaż oczywiście nie było wolno – często się zapuszczaliśmy. ŻÓŁTE OCZY były po prostu złe i tylko czekały na to, by kogoś sobie upatrzyć i…i tutaj możecie wstawić dowolne, byle było okropne. To chyba ich bezwzględność, która najmocniej wryła mi się w pamięć, odróżniała je od Szponiarza. Monstrum opisane przez Johnsona nie jest potworem, który wybiera ofiary na oślep. Chociaż jego serce to tylko kupka pyłu, nie jest on na wskroś zły. Szponiarz powstał z popiołów człowieka, który został spalony przez własne, chciwe dzieci - spotkało go niewyobrażalne okrucieństwo i to z rąk najbliższych. Nic dziwnego więc, że jego dusza nie potrafiła zaznać spokoju. Nieszczęśnik mści się więc wciąż na złych ludziach. Jeśli nie masz jednak niczego na sumieniu - nic ci nie grozi i możesz spać spokojnie. Poza tym nie zatracił on swojego człowieczeństwa: jest czuły na krzywdę innych i tęskni za swoim psem. 

niedziela, 27 grudnia 2015

O marzenia warto walczyć - "Rekwizytor Otto"

Błądzi człowiek, póki dąży /Johan Wolfgang Goethe/

Powszechnie wiadomo, że ten kto nie ma w sobie dosyć odwagi by wyruszyć w świat i stawić czoła niebezpieczeństwom będzie wiódł jałowe życie. Leo mimo traumatycznych przeżyć, których zdążył w swoim krótkim życiu doświadczyć, odważył się podążyć za marzeniem i odmienił swój smutny los. Z jego postępowania wynika dla małego czytelnika bardzo wartościowa lekcja: nie ważne, co złego nas do tej pory spotkało i ile sami zła wyrządziliśmy, nigdy nie jest za późno na to by zawalczyć o siebie.

niedziela, 13 grudnia 2015

Muzyka łagodzi obyczaje - "Miasteczko szeptów"

Czy piękne miasteczko może być bardzo ponurym miejscem? Najwyraźniej tak, skoro właśnie w takim mieszka mała Alicja. Urokliwe uliczki i schludne domki same nie mają szans zrobić dobrego wrażenia, gdy brakuje im najważniejszego: tętniącej życiem atmosfery. Bynajmniej nie mówimy o miasteczku wyludnionym. Mieszkają tutaj psy – ale takie, które nie szczekają, można spotkać i koty – które mruczą tak cichutko, że prawie w ogóle, można nawet wybrać się na tutejszą imprezę aby posłuchać orkiestry – która nie wydaje z siebie dźwięków - nikogo to jednak nie dziwi, nawet tutejsze gitary nie mają strun. Wokoło panuje tak wszechmocna cisza, że chmury upodobały sobie tutejsze niebo, jako miejsce odpoczynku. A najgorsze, że zmęczeni szeptaniem mieszkańcy przestali ze sobą rozmawiać. Nikt się tutaj nie uśmiecha, a uczucia, które powinny zostać wyśpiewane, na zawsze stają się niewyznaną miłością. Do uszu przypadkowego wędrowca nie dotrze stąd przyjazny gwar - nikt nie śpiewa, nie nuci, nie nawołuje. Pewnie więc raczej się do miasteczka nawet nie zapuści, tylko przezornie ominie je szerokim łukiem. Jak się łatwo domyślacie: przekleństwem tego tajemniczego miejsca jest cisza. W miasteczku obowiązuje bezwzględny zakaz hałasowania. Niestety nikt nie pamięta jednak skąd się wziął i dlaczego tak restrykcyjnie trzeba go przestrzegać. 

poniedziałek, 30 listopada 2015

Tam gdzie kataklizm to chleb powszedni - "Starchopolis"

Strachopolis, miasto regularnie, bo raz w miesiącu, nawiedzane przez kataklizmy - od wiewiórek mutantów po deszcz ognistych meteorytów - i najeżdżane dosyć często przez Marsjan. W jego trzewiach czujnie śpi nieodgadniona magia, a ulice i podziemia zamieszkują potwory (głównie takie, które poddano resocjalizacji). Niestety nie brakuje tutaj także takich, które ukrywając się w ludzkiej skórze (a tych z wiadomych przyczyn resocjalizacji się nie poddaje). Poza tym, jak na szanujące się miasto-katastrofę przystało i to ma swoje sekrety. Nie bez powodu jest więc labiryntem, który nie lubi wypuszczać raz złapanej zdobyczy. Czyż nie jest to idealne miejsce na przeżycie przygody życia? Jeśli tylko macie na taką ochotę: zapraszam do lektury.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Nie wszystko zło na co pada deszcz – „Lichotek i czarodzidło”

Do niedawna Lichotek nie miał nikogo bliskiego. Teraz nie dość, że odzyskał rodziców (w sumie to już dwukrotnie), mieszka z nim Niania Flanelcia i Partacz, to jeszcze w jego życiu pojawiła się malutka Matylda. Tak moi drodzy, dobrze przypuszczacie: familia Stubbsów się powiększyła. A jak na rodzinę czarodziejów i mandzideł (zwłaszcza, gdy takie wykąpie się w smoczej krwi) przystało, Matylda nie może być zwyczajnym bobasem. Po prostu nie ma mowy! Wyjątkowość Tylci oczywiście ściągnie na naszych bohaterów sporo kłopotów. Prawdę mówiąc one i tak wyjątkowo do nich lgnęły, więc dziewczynka zmieni tylko ich kaliber.

poniedziałek, 26 października 2015

Czasem słońce, czasem deszcz... - "Lichotek i Dragodon"

O ile dobrze pamiętamy Lichotek był sierotą. I to taką trochę „nie tego”. Bo kto to widział, żeby sierocie wytykać, że śmierdzi, nie myje włosów i ścina sterczące kłaki kuchennym nożem? Owszem bohater mieszka w koszmarnych warunkach, jest podle traktowany przez prawnego opiekuna, ale okrzyk trwogi, który ciśnie się na usta w związku z tą sytuacją, zostaje przez te jego tłuste i sterczące włosy, skutecznie stłumiony. Nie mamy więc tutaj do czynienia z żadną apoteozą cierpienia: jest strasznie i nieprzyjemnie, ale nie do końca poważnie, ponieważ gdy czytamy o Lichotku, cały majestat związany z rolą ofiary gdzieś pryska.

wtorek, 13 października 2015

Karaluchy pod…lokomotywy - "Lichotek i CzarnoKsiężnik"


Lichotek Stubbs nie ma mamy ani taty. Ma za to prawnego opiekuna – klasyczną macochę w postaci śmierdzącego (bo niedomytego), wrednego (taka natura) Bazylego Deptacza. Ten nie dość, że ma naprawdę paskudny charakter (chociaż zawsssssssze mówi prawdę) i nie najlepiej wygląda (nie owijajmy w bawełnę – budzi odrazę), to jeszcze rozsmakował się w uprzykrzaniu Lichotkowi życia. Poniża go, ogranicza i karmi odpadkami, w momencie, gdy sam na  jego oczach zajada się pączkami i popija je różową oranżadą. Nic dziwnego, że chłopiec jest wciąż głodny i marzy o sutym, prawdziwym posiłku.

czwartek, 24 września 2015

Magia nieszczęśliwych zakończeń /Straszne bajki dla niegrzecznych dzieci – Marcelina Kosińska/

W przeszłości, pojawiające się w opowieściach Baby Jagi, skrzaty, potwory, smoki w dużej mierze miały charakter dydaktyczny, wynikający z chęci popularyzacji określonych zachowań. Z czasem owe stwory się skomercjalizowały. Współcześnie „demony” mają przede wszystkim bawić, w mniejszym stopniu uczyć i straszyć. Obecne potwory, raczej psocą niż stanowią realne zagrożenie, często pomagają człowiekowi lub same pomocy potrzebują - nie sposób traktować ich więc poważnie. Marcelina Kosińska, autorka Strasznych bajek dla niegrzecznych dzieci, postanowiła sięgnąć do korzeni, odkurzyć pierwotne znaczenie i funkcje strachów. Trzeba przyznać, że sam pomysł był bardzo ciekawy (podobny do tego z książki Bajki dla niegrzecznych dzieci i ich troskliwych rodziców słowackich autorów Dušana Taragela i Jozefa Gertiliego Danglára), niestety jego wykonanie pozostawiło wiele do życzenia. W osiągnięciu celu przeszkodził brak konsekwencji: obok treści makabrycznych i przesyconych mrokiem i brutalnością, autorka umieściła także opowieści smutne, lekkie i komiczne.

poniedziałek, 7 września 2015

Jasna strona nocy /Potwory w nocy – Pablo Muttini/

Lęk przed ciemnością to atawizm, pamiątka, którą pozostawiła nam ewolucja. Przez setki lat nadejście zmroku stanowiło dla człowieka zapowiedź zguby, jeśli nie zdążył się ukryć. Na szczęście, sporo wody od tamtych czasów upłynęło i oswoiliśmy już trochę noc, rozświetlając ją, jak tylko się da. Jednak każdy z nas doskonale zna to uczucie, które budzi się, gdy nagle znajdujemy się poza jakimkolwiek źródłem światła. Doznajemy wtedy zderzenia z tajemniczą, potężną siłą. Nagle doświadczamy z całą mocą, jak jesteśmy mali i słabi. To co za dnia pospolite i niezauważalne, nabiera zupełnie nowych kształtów i nowego wyrazu - przerażającego zazwyczaj. Nasze zmysły, nie ma się co czarować – nie mają co konkurować ze zwierzęcymi i najlepiej funkcjonują w świetle dnia. W nocy zmysł wzroku, dzięki któremu pozyskujemy najwięcej informacji o otaczającym nas świecie, staje się bezużyteczny. Nasze szanse na przetrwanie drastycznie więc maleją. Niepokój i strach są uzasadnione – organizm słusznie zaczyna panikować, chociaż robi to trochę na wyrost.

środa, 26 sierpnia 2015

Czytajcie i drżyjcie z przerażenia! – „Wielka Księga Strachu”



Media Rodzina 2008
Jak sądzicie, czy makabryczne zbrodnie o jakich pisze Poe lub potwory i deliryczne wizje Lovecrafta to odpowiednia proza dla najmłodszych? Jak najbardziej. Ja przeciwwskazań nie widzę, tym bardziej, że „Wielka Księga Strachu” jest tego doskonałym przykładem. W końcu jeśli wprowadzać młody umysł w strefę grozy, to najlepiej sięgać po klasyków gatunku. 

„Wielka Księga Strachu”  jest rodzajem zabawy, do której młody czytelnik zostaje zaproszony przez samego Edgara Allana Poe. Zawarte w księdze opowieści nie mają tylko za zadanie straszyć, ale również pomagają radzić sobie ze strachem. Wiadomo bowiem, że najbardziej boimy się tego, co nieznane. Historie zostały podzielone więc na cztery bloki tematyczne: śmierć, choroba i szaleństwo, potęga umysłu oraz zło. Bardzo fajne jest również wyjście, że opowiadań nie trzeba czytać po kolei. W spisie treści zamieszczono krótkie opisy o czym jest dana historia i mały czytelnik może sam zadecydować czy dana historia go zaciekawi, czy nie. 

środa, 19 sierpnia 2015

Świat bez zwierząt /Nagle w głębi lasu - Amos Oz/

Amos Oz to jeden z najwybitniejszych izraelskich pisarzy. Nie bez powodu: ja jestem zachwycona wielowymiarowością i metaforycznością jego opowieści. Nagle w głębi lasu, to baśń skierowana nie tylko do młodszego czytelnika lecz do czytelnika w każdym wieku – takiego, który chce słuchać, ma otwarte umysł i serce. Autor bowiem udowadnia swoim tekstem, że rzeczywistością jest nie tylko to, co widzi oko, słyszy ucho i czego można dotknąć ręką, ale także to, co pozostaje ukryte przed okiem i dotykiem, a ujawnia się czasami, tylko na chwilę, temu, kto umie uważnie słuchać uszami ducha i dotykać palcami myśli.

Strach przed nocą, strach przed lasem, strach przed przeszłością, strach przez prawdą – strach, to uczucie które stale towarzyszy mieszkańcom wioski. Wiele lat temu doszło tutaj bowiem do dziwnego zdarzenia: pewnej nocy wszystkie zwierzęta zniknęły. Wiadomo tylko tyle, że winny temu jest demon Nehi. Dorośli jednak od czasu do czasu, cicho przyznają, że to poniekąd także ich wina. Zaraz jednak zmieniają zdanie i uparcie twierdzą, że zwierząt nigdy w wiosce nie było. W ogóle nie istnieją! To wymysły nauczycielki, która nie ma męża, bo nikt jej nie chciał i się jej od tego poprzewracało w głowie! Drwiną i szyderstwem zagłuszają prawdę. Mati i Maja są inni, czują jednak, że coś tu jest nie tak, że rodzice nie mówią im wszystkiego. Utwierdza ich w tym pewne odkrycie, którego dokonują na jednym ze spacerów. Postanawiają wyruszyć więc do lasu i zbadać sprawę, nie chcą dłużej żyć w kłamstwie i w lęku.

środa, 12 sierpnia 2015

Granica między dobrem, a złem - "Mira i potwory" #5 S. Ljungqvist

Wydawnictwo REA 2009

Dzięki niebezpiecznej akcji odbicia Przywódcy Potworów z Urzędu, Mirze udaje się nie tylko zyskać dla wuja uniewinnienie, ale również wchodzi w posiadanie wszystkich niezbędnych składników lekarstwa, które ma uleczyć złamane serce jej mamy. Zaczyna wierzyć, że los jej sprzyja, a to co złe, powoli zmierza ku dobremu końcowi. Nic bardziej mylnego. Przywódca Potworów rozpoznał Mirę i ma zamiar zemścić się na niej. Najpierw jednak postanawia jej pomóc, w końcu uratowała mu życie – sporządza dla niej lekarstwo. Czy Duval naprawdę zrobił coś dobrego, a może to podstęp? Czy byłby zdolny do takiego okrucieństwa? Mira nie ma jednak czasu się nad tym zastanawiać, musi zdążyć na czas podać lekarstwo matce (zaryzykować) i tu zaczynają się problemy. W drogę wchodzi jej Tempelman, który po swojej ostatniej porażce przeszedł przemianę nie tylko zewnętrzną (w skutek wypadku) ale i wewnętrzną. Porządek i zasady, jakimi się kierował, przestały mieć dla niego znaczenie. Podobnie jak Duval, o wszelkie niepowodzenia obwinia Mirę. Uważa, że to przez nią utracił zdolność odróżniania dobra od zła, dlatego postanawia uniemożliwić jej uratowanie mamy...

środa, 5 sierpnia 2015

Przepraszam, czy tu starszy? - Marcin Przewoźniak

Czy ludzie mogą mieszkać pod jednym dachem z duchami i nie zwariować? Odpowiedź na takie trudne pytanie daje nam chociażby historia przyjaznego duszka Kacperka. Początki na pewno są ciężkie, ale przy odrobinie dobrej woli można przyzwyczaić się do nawyków i sposobu bycia współlokatorów. Tych żywych i nieznośnie namacalnych, jak i tych trochę bardziej „magicznych”...

Historia opowiedziana przez Marcina Przewoźniaka opiera się na znanym motywie. Rodzina Poświatowskich wprowadza się do starego, pozornie niezamieszkałego dworku. Pozornie, ponieważ od 212 lat rezyduje tam rodzina Zaświatowskich (z czego tylko 12 lat za życia). Lokatorzy ci nie zamierzają ustąpić miejsca żadnym ludziom. Zwłaszcza, że Ci zachowują się karygodnie i ich przytulne gniazdko zamieniają w naszpikowany technologią bunkier. Początkowo próby wystraszenia natrętów spełzają na niczym, w końcu jednak Zaświatowscy wspólnymi siłami zaczynają odnosić pewne sukcesy i zachodzą nowym mieszkańcom za skórę. Gdy wydaje się, że duchom w końcu udało się znaleźć sposób na wypędzenie ciepłokrwistych, okazuje się, że ci nie mają wcale zamiaru się poddać i nie pozostają zjawom dłużni. Tocząca się zajadła wojna mogłaby trwać latami, gdyby na horyzoncie nie pojawił się wspólny wróg. A co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? Wiadomo: zasiąść do wspólnej kolacji i omówić taktykę. 

niedziela, 26 lipca 2015

Chcę być prawdziwym sobą - "Mira i potwory. Cud" #4 S. Ljungqwist



REA 2009
Chwila wytchnienia, w cieple obozowego ogniska, nie trwała długo. Nad rodzeństwem szybko zaczęły zbierać się czarne chmury. Tragiczne fatum nie pozwala o sobie zapomnieć.  Gęsta mgła gromadzi się wokół karawany, do obozu przybywa Starszyzna, by podjąć ważne decyzje.  Mira jedną z takich decyzji podjęła, dlatego cicho wymknęła się z łóżka i wyruszyła do apteki, by zrealizować receptę dla mamy. Czochrus, który zatruł się podczas Halloween, nie wraca do zdrowia, dlatego Sylwester musi wyruszyć w ślad za siostrą. Już w poprzednim tomie („Obcy”) Sylwester dostał od autora pole dla przeżycia indywidualnej przygody. Teraz znów musi samodzielnie sprostać nowemu wyzwaniu. Nie może wciąż liczyć na opiekę Miry, która ma inne wyzwania.